Polityka cookies   

Uwaga! Niniejsza strona wykorzystuje pliki cookies. Informacje uzyskane za pomocą cookies wykorzystywane są głównie w celach statystycznych. Pozostając na stronie godzisz się na ich zapisywanie w Twojej przeglądarce.

Czy bębny szamańskie leczą lub uzdrawiają i czy są nową medycyną? - zdjęcie nagłówkowe

Czy bębny szamańskie leczą lub uzdrawiają i czy są nową medycyną?


To pytanie, do którego trzeba podchodzić z wielką rozwagą i odpowiedzialnością, ponieważ dotyka bardzo wielu aspektów funkcjonowania bębnów szamańskich w naszym życiu, a sama odpowiedź jest mocno uzależniona od tego jak dużo odpowiedzialności za nasze życie chcemy umieścić na własnych barkach.

My sami lubimy mówić, że bębny szamańskie są bardzo zwyczajnymi przedmiotami skonstruowanymi z kawałka skóry, drewna, stali i liny, które potrafią rezonować z naszą wrażliwością, pozwalając jej na czynienie dla nas rzeczy absolutnie niezwykłych. I to jest dla nas najważniejsze: to nie bęben szamański, a nasze własne odczuwanie jest tym, co zmienia nasze życie i czyni je szlachetniejszym, bo wpływa na nasze myśli, a w konsekwencji i czyny, a więc podejmowane decyzje.

Z całą pewnością kontakt z dźwiękiem bębnów szamańskich może mieć na nas ogromny wpływ, ale sam instrument jest jedynie swoistym kluczem do tego, co dzieje się w nas samych.

 

Kluczem do szczęścia jesteśmy my sami


Wiązanie stanów emocjonalnych w jakich się znajdujemy z pływami księżyca, porami roku, układem planet i gwiazd, czy też odprawianymi rytuałami (w znaczeniu nieomal zaklęć magicznych) może zdawać egzamin dla tych, którzy w to wierzą, ale konsekwencją postrzegania rzeczywistości w ten sposób jest uzależnianie się od swoistych katalizatorów, a te nie zawsze są dla nas dostępne. Pory roku zmieniają się swoim rytmem niezależnie od nas. Nie mamy wpływu na położenie gwiazd na niebie. Nie zawsze możemy zabrać bęben szamański ze sobą w podróż lub znaleźć odrobinę przestrzeni, by na nim zagrać. Natomiast swoją duszę mamy zawsze przy sobie. 366 dni w roku nieustannie mamy do niej dostęp, jest naszą niezbywalną tarczą, która nas chroni, buduje i rozwija.

I rzecz nie w tym, by rezygnować z tych kluczy do naszego wnętrza. One są nam potrzebne, bo nie jesteśmy istotami samowystarczalnymi. Sęk w tym, by rozumieć, że klucz sam w sobie nie ma mocy sprawczej, on jedynie otwiera określone drzwi w nas samych, byśmy mogli przechodząc przeze nie, sami zrealizować swoje cele. Stąd bęben szamański nie jest magicznym totemem, świętą istotą, której należy się szacunek. Świętą istotą, o którą należy dbać jest nasza własna dusza, a do bębna  szamańskiego możemy się odnosić z szacunkiem nie ze względu na jego własną podmiotowość, ale ze względu na to, iż jest ważnym dla nas kluczem, pasującym do naszych wewnętrznych drzwi.

Ta subtelna różnica zdejmuje odpowiedzialność za to jak się czujemy ze świata i nakłada ją na nas samych. Zauważenie jej, sprawia, że zyskujemy kontrolę nad własnym życiem, ponieważ każde drzwi w naszej duszy mają wiele kluczy. Skóra na bębnie szamańskim może po latach pęknąć, nasz kot może zrobić z niego drapak, nasza pociecha może rozlać nań sok malinowy. I to nie będzie oznaczało, że UTRACILIŚMY jakąś moc, ponieważ tę moc mamy cały czas w sobie. Jedyne czego potrzebujemy to klucza, a tych jest bardzo wiele.

 

Czym jest leczenie duszy?


To temat wzbudzający olbrzymie kontrowersje. Jest intensywnie eksploatowany przez ludzi, którzy na nim zarabiają. I nie chcę przez to powiedzieć, że szkodzą tym innym. Absolutnie nie, a przynajmniej nie wszyscy. Grunt to nie doprowadzać do sytuacji, w której w sposób przesadny i oderwany od rzeczywistości gloryfikujemy, czy też totemizujemy przedmioty usuwając, negując lub pomniejszając naszą własną moc sprawczą, która jest NIEZALEŻNA od zewnętrznego świata.

Zejdźmy nieco na ziemię. Czym jest choroba ciała? Wbrew pozorom odpowiedź wcale nie jest rzeczą prostą, ponieważ dotyka subiektywnego samopoczucia i pojęcia "dobrostanu" o równie szerokiej definicji, co szczęście. Przyjęło się uznawać, że choroba to stan patologicznego zaburzenia harmonijnych procesów dziejących się w naszym organizmie. Patologicznego, czyli trwałego i wyrazistego, wyraźnie zauważalnego. Ta wyrazistość wynika z tego, iż nasz organizm to mechanizm pracujący w bardzo zmiennych warunkach i trudno jednoznacznie określić stan "idealnego zdrowia". Stąd kiedy nawdychamy się pieprzu kichamy, ale nie nazywamy tego chorobą, ponieważ jest to krótkotrwałe i nie zaburza naszego funkcjonowania w sposób trwały (chyba, że ktoś jest na pieprz uczulony).

Idąc tym tropem można zapytać o to, czym jest choroba duszy? Będzie nią patologiczne zaburzenie harmonijnych procesów w niej zachodzących. Trwałe, wyraźnie zauważalne i destabilizujące jej funkcjonowanie. I jeśli na chorobę ciała przyjmujemy leki, zioła, syropy lub inhalacje, czyli substancje, które wchodząc w interakcje z naszym ciałem przywracają harmonię w procesach, które się w nim dzieją, to dla duszy możemy wykonać dokładnie to samo.

I patrząc z tej perspektywy, bębny szamańskie (z racji intensywnego wpływania na nasze emocje i myśli) mogą leczyć, czyli przywracać stan harmonii w procesach zadziewających się w naszym wnętrzu przynajmniej w teorii i ta logika przyświeca współczesnej eksplozji duchowej medycyny wszelakiej. Jak to jednak zazwyczaj bywa, diabeł tkwi w szczegółach i konieczności bardzo uważnego obserwowania siebie, umiejętnej oceny sytuacji, pozwalającej określić, czy jestem chory, czy też nawdychałem się pieprzu.

 

Smutek i ból nie są chorobą


Eliminować należy źródło choroby, a nie jej skutek. Przyjmowanie leków przeciwbólowych z powodu bolącego zęba ma sens o ile niedługo pójdziemy do dentysty, bo to ułatwia nam funkcjonowanie. W przeciwnym wypadku choroba postępuje dalej. Podobnie wygląda sytuacja z naszą duszą. Smutek nie jest chorobą. Może (choć nie musi) być objawem choroby. Z reguły jest wynikiem błędnych decyzji, niewłaściwych wyborów, kształtu rzeczywistości, która nas otacza, a w której znaleźliśmy się właśnie z powodu podjętych decyzji. Niewłaściwy człowiek jako nasz partner / partnerka, trudne realia codzienności, śmierć osoby bliskiej, wszystko to są przyczyny. Skutkiem jest smutek, rozpacz, poczucie beznadziei i wiele skorelowanych z nimi emocji, które same w sobie nie są chorobą. W takiej sytuacji sięgając po bęben szamański możemy na pewien czas pozbyć się tego smutku, a nawet zastąpić go radością, czy wręcz euforią, ale nie pozbywamy się przyczyny, a przez to nie jesteśmy w stanie się uleczyć, ponieważ bęben szamański nie jest różdżką magiczną, nie służy do diametralnego zmieniania naszej rzeczywistości i nie jest w stanie namacalnie wpływać na otaczający nas świat. On wpływa wyłącznie na naszą duszę oraz dusze ludzi, z którymi się za jego pomocą kontaktujemy.

 

Kiedy bęben szamański leczy / uzdrawia i czy w ogóle to robi?


Dusza chora, czyli na przykład taka, która nie potrafi cieszyć się życiem nie zostanie uzdrowiona za pomocą bębna szamańskiego. Bęben szamański może jednak w owym uzdrowieniu bardzo pomóc, ponieważ ostatecznie tym, co nas uzdrowi będą decyzje, które podejmiemy w przyszłości. Bęben szamański łączy się z naszą wrażliwością, a zatem wpływa na nasze stany emocjonalne. Może pomóc nam z nimi pracować, uwalniać jedne, wyciszać drugie, a trzecie wzbudzać i to stanowi dopiero początek zmian w nas samych i naszym życiu. Bęben szamański nie zaczaruje nam rzeczywistości, ale może nas nastroić do samodzielnego działania. Bęben szamański NIE JEST medycyną. Jest narzędziem, które może pomóc w uzdrowieniu naszej duszy jeśli wymaga ona uzdrowienia i jeśli pozostaniemy w pełni świadomi, iż ta pomoc to zaledwie wstęp do naszych własnych działań.

Bęben szamański może też zrobić coś, co jest dla niego bardzo charakterystyczne: otworzyć nas na siebie samych oraz na innych ludzi, przywołać tych ludzi do naszego życia. Tworzysz bęben szamański podczas indywidualnego warsztatu narodzin bębna szamańskiego lub kupujesz bęben szamański tworzony na zamówienie. Zaczynasz na nim grać, odkrywasz, że jego największy potencjał ujawnia się dopiero wtedy, gdy gra w towarzystwie, więc zaczynasz częściej spotykać się z innymi ludźmi, nawiązujesz nowe więzi, łączysz się z nimi w dźwięku, gestach, słowie mówionym i pisanym. Tworzy się sieć powiązań, a wówczas zmienia się całe Twoje życie choć wciąż wszystko uzależnione jest od nieustannie podejmowanych w codzienności decyzji.

Chcę przez to powiedzieć, że bęben szamański nie jest magiczną mocą sprawczą. Jest narzędziem, które umiejętnie wykorzystane może przynosić zdumiewające rezultaty, a magię tak naprawdę każdy z nas nosi w sobie. Nasza dusza, nasze odczuwanie, nasza empatia i zdolność do współdzielenia czasu i przestrzeni są siłami sprawczymi zdolnymi do realizowania nieprawdopodobnych przemian.

Zatem bębny same w sobie nie są nową medycyną. Są natomiast narzędziem, które ułatwia nam osiąganie sprawczości we własnym życiu. Pomagają nam zapanować nad wewnętrznym chaosem, który budzi się rano i zasypia wieczorem... a może nawet nie tyle nad nim zapanować, co go umiejętnie kształtować, bo on sam podobnie jak radość i smutek jest nieodłączną częścią naszej codzienności. I to warto zaakceptować, bo dzięki akceptacji tego jak jest, łatwiej nam kochać to jak jest.

 

Czy kręgi uzdrawiające i sesje uzdrawiania bębnem działają?


Mogłoby się wydawać, że napiszę tutaj: nic z tych rzeczy, ale tak się nie stanie. Ich działanie polega bowiem na stymulowaniu naszej wrażliwości. Jakkolwiek by nie były nazywane, czy to kręgami szamańskimi, kręgami mocy, sesjami uzdrawiania, czy też sesją z bębnem dotykanym rękoma samego św. Mikołaja - ich zadaniem jest umożliwienie nam spotkania z własnym wnętrzem. Problem pojawia się wtedy, gdy zaczynamy je postrzegać jako moc uzdrawiającą samą w sobie. Wówczas zaciera nam się świadomość tego, że moc sprawcza tkwi w naszych własnych dłoniach i jeśli pozwolimy komuś wmówić nam, że to coś z zewnątrz decyduje o tym, co się z nami dzieje, wkraczamy na bardzo niebezpieczną ścieżkę uzależnienia od nieustannie poszukiwanych bodźców z zewnątrz.

Zamiast kontaktować się ze sobą, porzucamy siebie, bo kontaktowanie się z własnym wnętrzem to przede wszystkim odnajdowanie jego mocy sprawczej i jego możliwości, predyspozycji, marzeń, zapatrywań, strachów i pragnień. To tam zaklęty jest cały nasz świat. Dlatego nie powiem, że to wszystko nie działa. Powiem, że trzeba być bardzo, ale to bardzo ostrożnym, ponieważ w dzisiejszym świecie spotkać można wyjątkowo dużo ludzi, którzy poprzez swoją niską samoocenę, bardzo pragną być postrzegani jako nosiciele magicznej mocy, źródło mocy sprawczej, czy też kontaktujących się z wyższą sferą człowieczeństwa. Obok nich istnieją ci, którzy traktują dźwięk jako narzędzie, czy to relaksacji, czy to medytacji, czy to wprost otwierania się na siebie samego. I oni mogą nas odpowiedzialnie prowadzić, bo ich celem nie jest danie Ci magicznej mocy. Ich celem jest nauczenie Cię jak wnikać w siebie, jak być samodzielnym, jak samodzielnie łowić własne emocje i nimi się żywić.

Z tego też powodu absolutnie żaden rytuał odprawiony podczas tworzenia własnego bębna szamańskiego nie jest w stanie "ulepszyć" właściwości bębna szamańskiego. Bęben szamański to przede wszystkim dźwięk. Dźwięk, który wnikając w nasze fizyczne ciało, dociera wprost do naszej duszy. I dopiero na poziomie duszy mają miejsce cudowne historie, które tak nas przyciągają do bębnów szamańskich. Warto więc myśleć nie o zakupie pięknego bębna szamańskiego, ale o daniu sobie szansy na poznanie siebie od wewnątrz, na dotarcie do rejonów dawno lub wręcz nigdy nie odwiedzanych. To jest najważniejsza funkcja bębnów szamańskich.

Jedynym, co może nas uzdrowić jest nasza własna wola, nasze decyzje i nasza świadomość. Bęben szamański może w tym pomóc, ale nie zastąpi nam nawet w ułamku naszej mocy sprawczej.

Inne, które mogą Cię zainteresować